Piotr Śliwiński

Suberbohaterowie, którzy zasypują siebie zasługami i brzydzą się porażkami

Zarządzanie zespołem — 25 Pażdziernika 2018

O suberbohaterach, którzy zasypują siebie zasługami i brzydzą się porażkami.

To ja! Brawo JA! Beze MNIE nic by się nie udało! Są ludzie, jest zespół i jest on lub ona. Superbohater lub superbohaterka. Mistrz. Ojciec wszystkich sukcesów i wróg wszystkich porażek. Zakochany w sobie. Taki, który nie robi błędów. Taki, który wie wszystko. Taki, dzięki któremu wszystko się udaje. Taki, bez którego świat nie mógłby istnieć. A jeśli nie świat, to na pewno nie zespół i firma, w której pracuje.

Nie jest to powód do radości, ale prawdopodobnie spotkałeś już na swojej drodze zawodowej ludzi, którzy prezentują taką postawę. Najgorsze co może się zdarzyć, to gdy osoba o takim usposobieniu zostaje kierownikiem zespołu lub kierownikiem projektu.

Jak wtedy wygląda współpraca?

Angażujesz się w codzienne zadania, dbasz o współpracowników, walczysz o jak najlepsze wyniki firmy, jesteś zaangażowany w projekty i dokładasz wszelkich starań, żeby Twoja praca była efektywna…

Dzięki pracy zaangażowanego zespołu, który podchodzi do swoich zadań sumiennie i odpowiedzialnie odnosicie sukces. Sukcesem mogą być wysokie wyniki sprzedażowe, najlepsza jakość obsługi, oszczędności w budżecie, wprowadzenie nowego rozwiązania systemowego lub aplikacji, która powstawała w ramach długiego i wycieńczającego projektu.

I co wtedy? Właśnie przyszedł czas na radość i świętowanie z okazji osiągniętego celu, ale…

To jest ten moment, w którym pojawia się on lub ona. Superbohater lub superbohaterka. Mistrz. Ojciec wszystkich sukcesów i przeciwnik wszystkich porażek.

I oznajmia, że to właśnie dzięki niemu to wszystko się udało, to on stoi za sukcesem i tak naprawdę pozostałe osoby, które brały udział w projekcie były jedynie bladym tłem do tego wszystkiego, czego dokonał on lub ona. Superbohater lub superbohaterka.

Wszystkie zasługi bierze na siebie. Nie wypowiada innego dziękuję niż pochwały i laurki, które wręcza sam sobie. Zamiast podziękować i wyróżnić innych stawia siebie na pierwszym miejscu.

Jaki to przynosi efekt?

Pierwszym elementem jest demotywacja zespołu i pewność, że taki kierownik przy realizacji kolejnego projektu będzie mógł mówić tylko o sobie. Ten Zespół nie będzie już dla niego wsparciem, bo nie popełni kolejny raz tego samego błędu…

A co jeśli zdarzy się porażka? Nie ma wyników, nie ma sukcesów, a projekt nie kończy się happy-endem?

Co zrobi taki pseudolider?

Będzie szukał winnego. Będzie to robił tak długo aż znajdzie i wskaże na niego palcem. Przecież on lub ona - superbohater lub superbohaterka zrobił co tylko mógł. Starał się, pracował, angażował, szukał rozwiązań i możliwości, a inni wszystko popsuli. Nie ma w nim żadnej winy za zaistniałą sytuację. Każdy jest winny, ale nie on lub ona – superbohater lub superbohaterka.

Trudnym doświadczeniem jest praca z kimś takim i dla kogoś takiego. Warto jednak stawiać swoje granice i komunikować swoją dezaprobatę dla takich postaw. Bardzo mocno do tego namawiam! Brak reakcji i akceptacja takiego stylu pracy z zespołem spowoduje tylko eskalację patologicznych zachowań, a to jest gwarantem niezdrowej atmosfery i szybkiego wypalenia.

Zapisz się do NEWSLETTERA „Managera z Głową” i jako pierwszy dowiaduj się o nowych wpisach, webinarach, szkoleniach oraz wydarzeniach rozwojowych dla managerów. Pamiętaj - „Nie ma managera bez dobrego newslettera!”;)

Piotr Śliwiński — autor wpisu

COACH, KONSULTANT BIZNESU, BLOGER.

Udostępnij wpis
i podziel się ze znajomymi!
×