Piotr Śliwiński

Jak reagować na zmiany, na które nie mamy wpływu i jak dostrzegać szanse zamiast koncentrować się na ograniczeniach?

POZOSTAŁE — 23 Września 2019

Informacja o podniesieniu płacy minimalnej wywołała dużą dyskusję wśród tych, którzy są pracownikami jak i zarówno tych, którzy są pracodawcami.

Coraz częściej ten temat poruszany jest w serwisach informacyjnych, a różnego rodzaju newsy regularnie rozpalają dyskusje i podsycają emocje. 

Wśród nich znajdują się teksty, w których główni bohaterowie są przedsiębiorcami opowiadającymi swoje historie biznesowe i odnoszą się (najczęściej negatywnie) do proponowanych zmian w wynagrodzeniach. Nie trafiłem jeszcze na tekst, w którym przedsiębiorca mówi, że planowana zmiana nie ma dla niego żadnego znaczenia, ponieważ i tak wszyscy jego współpracownicy zarabiają znacznie więcej albo przynajmniej tyle samo ile za jakiś czas przewiduje się jako etatową stawkę minimalną. Za to we wszystkich artykułach czytam dramatyczne komunikaty mówiące o tym, że przedsiębiorca będzie musiał zamykać swoją firmę, ponieważ nie będzie wstanie udźwignąć zwiększonych kosztów, które będą konsekwencją wprowadzenia nowych wynagrodzeń.

Dlaczego koncentrujemy się na tym, że będziemy mieli zwiększone koszty zamiast myśleć o tym, co zrobić, żeby jednocześnie podnieść nasze zyski?

Większość z nas nie ma bezpośredniego wpływu na decyzje zarządzających naszym krajem i w niewielkim stopniu liczy się nasz głos w tematach ekonomicznych. A już na pewno nie w takim stopniu, w jakim byśmy tego chcieli…

Możemy jednak zrobić wszystko co w naszej mocy, żeby dobrze przygotować się do momentu zmiany i już teraz znaleźć rozwiązania i dostrzec swoje szanse zamiast koncentrować się na ograniczeniach. Nie traćmy czasu i nie czekajmy na godzinę „0”, w której nałoży się na nas obowiązek podniesienia wynagrodzeń, a one tym samym przerosną nasze przychody i trzeba będzie uroczyście ogłosić zamknięcie firmy.

Mój blog nie jest miejscem, w którym wyrażam swoje poglądy polityczne i nie będę oceniał decyzji rządzących. Nie będę też popełniał głębokiej analizy ekonomicznej oraz określał potencjalnych szans i zagrożeń, które za sobą niesie ta zmiana. To na czym skoncentruję się tym razem, to postawa. Postawa dotycząca nadchodzących zmian widziana z perspektywy pracodawcy – przedsiębiorcy.

Oczywiście można narzekać, rozłożyć ręce, zamknąć biznes i iść na bezrobocie albo zatrudnić się w innej firmie czyli poszukać innego pracodawcy, który udźwignął ciężar „najniższej krajowej”.

A ja dzisiaj zachęcam do tego, żeby spojrzeć na tę sytuację z innej perspektywy…

Mam współpracowników, którzy będą zarabiali więcej i będzie to dla mnie większy koszt, ale...

To nie jest tak, że zmiana wynagrodzeń dotknie tylko i wyłącznie moją firmę, ponieważ dotyka ona całego rynku, który mnie otacza i nie tylko ja, ale Oni wszyscy muszą się do tego dostosować. 

Tak! To nie będzie kwestia wyboru - po prostu muszą!

Skoro ludzie będą zarabiali więcej, to Twoi obecni lub potencjalni klienci także będą mieli bardziej zasobne portfele.

Nie myślmy zatem o ograniczeniach i zamknięciu firmy tylko zastanówmy się w jaki sposób możemy poszerzyć swoją ofertę i co zrobić żeby zdobywać kolejnych klientów, a może nawet podnosić przychody na bazie odbiorców, których już teraz mamy.

Weźmy „na warsztat” pierwszy przykład, który pojawia się w mojej (jeszcze chyba ciągle wakacyjnej) głowie.

Oczywiście jest to tylko przykład i nawet jeśli jest prosty, a może nawet dość naiwny, to należy przyjąć, że Polacy będą mieli wyższe przychody, a zagraniczne wycieczki będą w podobnych cenach jak są teraz. Według mnie istnieje duża szansa, że przeciętny Kowalski coraz chętniej  będzie sięgał po zagraniczne wycieczki jako formy odpoczynku.

Zatem jeśli ktoś prowadzi biuro podróży to ma dwie możliwości: może je jutro zamknąć albo… wykorzystać szansę i skoncentrować się na ofertowaniu i budowaniu marketingu pod odbiorców, dla których wycieczki zagraniczne będą realną opcją na wypoczynek, a dotychczas były dla nich nierealnymi marzeniami. 

To jest tylko kwestia spojrzenia na nadchodzącą zmianę: albo wybieramy lament i koncentrujemy się na szukaniu ograniczeń albo podejmujemy analizę, myślenie i staramy się dostrzec nowe szanse.

Świat ciągle się zmienia i warto pamiętać, że na rynku utrzyma się tylko ten biznes, który za tym nadąży, bo jedynie Ci, którzy wytrzymują tempo rozwoju i potrafią odnaleźć się w ciągle zmiennym środowisku, będą wstanie utrzymać przy sobie klientów i pozyskiwać kolejnych.

Kiedy prowadzę doradztwo w małych i średnich przedsiębiorstwach to bardzo często zdarza się, że zgłaszają one problemy finansowe, a przecież najniższa krajowa wynosi 2250 zł brutto… 

A zatem realne problemy są gdzie indziej.

W zdecydowanej większości, ich problemy nie wynikają ze zbyt drogiego personelu, ale problemem jest nieprawidłowe zarządzanie procesami (albo brakiem procesów!) obsługi, sprzedaży, produkcji oraz szeroko rozumianego zarządzania zespołem i jego efektywnością. 

Pierwsze zdania, które słyszę od tych przedsiębiorców mówią o cięciu kosztów, a po kilku godzinach okazuje się, że to nie koszty są problemem, który rozkłada biznes i prowadzi do jego całkowitego rozpadu.

Dlatego najczęściej nie kończy się na cięciu kosztów związanych z wynagrodzeniami, ale w pierwszej kolejności szukamy możliwości rozwoju biznesu w działaniach marketingowych, sprzedażowych i układania firmy od wewnątrz. I to zaczyna przynosić efekty!

Być może tym tekstem komuś mocno podpadnę, być może kogoś innego zainspiruję, a może nawet ktoś z Was uzna, że potrzebuje konsultacji, dzięki której spojrzy na swój biznes i swój zespół z innej perspektywy.

Zapamiętajmy jednak, żeby nie walczyć z tym na co nie mamy wpływu, ale skoncentrujmy się na tym, co zależy od nas i naszych działań.

A później szukajmy rozwiązań i szans, a nie ograniczeń.

Piotr Śliwiński — autor wpisu

COACH, KONSULTANT BIZNESU, BLOGER.

Udostępnij wpis
i podziel się ze znajomymi!
×